Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/109

Ta strona została przepisana.

tem Banksowi, chcąc się przekonać pierwej czy niepewne to postępowanie Bengalczyka potrwa jeszcze dłużej.
W tem świętem mieście wznoszą się setki pagod i meczetów, jako też wspaniałych pałaców, z których najpiękniejszy jest własnością króla Nagporu. Mało który z radżahów nie stara się o to, aby mieć choćby mieszkanie w świętem mieście i wszyscy zjeżdżają się tu na religijne uroczystości Mela.
Za mało mieliśmy czasu, by módz zwiedzić wszystkie te zabudowania, ograniczyłem się zatem na zwiedzeniu jeszcze świątyni Biches hawar, gdzie się znachodzi lingam Sivy. Jestto niekształtna bryła kamienna, którą uważają za część ciała jednego z najdzikszych bogów mytologii indyjskiej, przykrywa ona studnię, której woda ciekąca posiada jak powiadają, własność cudowną. Widziałem także Mankarnika czyli święte źródło, gdzie kąpią się pobożni dla większego zysku brahminów; także Män-Mundir, obserwatoryum zbudowane dwieście lat temu przez króla Vibar, a w którem narzędzia wszystkie są tylko przedstawione z kamienia.
Słyszałem także o pałacu małp, który wszyscy turyści nie zaniedbują zwiedzić. Paryżanin każdy myślałby naturalnie, że znajdzie się przed sławną klatką jak w Jardin des Plantes, jednakowoż tak nie jest.
Pałac ten jest to świątynia Dourga-Khound stojąca po za przedmieściem. Budowa jej sięga IX. wieku, jestto jeden z najdawniejszych pomników miasta. Małpy nie są tu bynajmniej pozamykane w klatkach, ale chodzą swobodnie po dzielnicach, skaczą z jednego muru na drugi, wdrapują się na szczyty olbrzymich mangowców i z krzykiem wydzierają sobie przynoszone przez odwiedzających przysmaczki.