Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/005

Ta strona została przepisana.

Hum i Gabet, a w najnowszych czasach bracia Schlagintweit, pułkownik Wangh, porucznicy Renillier i Montgomery, według nich najwyższą z całego łańcucha a więc i na świecie jest góra Everest; jednakże wtedy dopiero możnaby wymiary uważać za matematyczne, gdyby zostały zdjęte barometrycznie, a jakżeż tego dokonać skoro dotąd nikt nie zdołał wedrzeć się na najwyższy szczyt, z barometrem w ręku.
— Ale nastąpi to niezawodnie! zawołał z zapałem kapitan Hod, zarówno jak przyjdzie do tego że będziemy odbywać podróże do obu biegunów, północnego i południowego.
— Niezawodnie!
— Zwiedzać najgłębsze otchłanie oceanu!
— Bezwątpienia!
— Podróżować bezpiecznie do środka ziemi!
— Brawo Hod!
— A nawet odbywać podróż do każdej z planet systemu słonecznego! wołał kapitan Hod, którego nic już nie wstrzymywało.
— O, nie kapitanie, rzekłem, człowiek jak zwykły śmiertelnik i mieszkaniec ziemi, nie potrafi wznieść się po za jej granice! Lecz ponieważ przykuty jest do swej skorupy, to niechże zna wszystkie jej tajemnice.
— Tak, to może i powinien! odparł Banks. Wszystko co jest w granicach możebności może i powinno być zbadane; a później, gdy człowiekowi nic już nie pozostanie do badania na kuli ziemskiej...
— Zniknie razem z sferoidą, która nie będzie już mieć tajemnic dla niego, odparł kapitan Hod.
— O wcale nie! przerwał Banks ale używać jej będzie jako pan i lepsze potrafi wyciągnąć korzyści, ale przypuszczenia te zostawmy przyszłości. Że zaś jesteśmy