taki egzemplarz zadawalnia ciekawość całego kraju. Skutkiem tego słonie nie popłacają na targowiskach.
— Czy tylko do menażeryi europejskich dostarczasz okazy fauny indyjskiej? zapytałem.
— Daruj, że odpowiem zapytaniem: czy dobrze poznałeś półwysep Indyjski?
— Niezupełnie jeszcze; jednakże zwiedziłem już Bombay, Kalkuttę, Benares, Allahabad. dolinę Gangesu, podziwiałem pomniki, zabytki...
— Ej! wszystko to niewarta niucha tabaki, rzekł, machnąwszy pogardliwie ręką. Czemże są wszelkie inne osobliwości wobec menażeryi kolosalnych rozmiarów jakie posiadają potężni rajahowie, którzy zachowali cześć dla pysznych zwierząt jakimi chlubić się może święta ziemia Indyi. Jedź do Guikowaru złożyć pokłon królowi Barody! zwiedź jego menażerye, których większość mieszkańców przezemnie została dostawioną. Jakież to wspaniale lwy, pantery, niedźwiedzie, tygrysy! Staraj się być widzem zaślubin 60.000 gołębi, jakie z wielką pompą corocznie obchodzone bywają. Podziwiaj 500 „bulbulów”, tych słowików półwyspu, które hodują tak starannie i troskliwie, jak gdyby następców tronu. Podziwiaj przepyszne słonie, z których jeden, pełniący obowiązki kata, wykonywając wydane wyroki, rozbija o kamień głowy przestępców. Ztamtąd udaj się obejrzeć zakłady radży Maissuru, najbogatszego z monarchów Azyi. Wejdź do tego pałacu w którym można naliczyć setki nosorożców, słoni, tygrysów i wszelkich najrzadszych okazów, należących do najwyższej zwierzęcej arystokracyi indyjskiej. Dopiero wszystko to poznasz, nie będziesz mógł być posądzonym o nieznajomość cudów tego niezrównanego kraju.
Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/026
Ta strona została przepisana.