Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/048

Ta strona została przepisana.

— Pójdź z nami do Steam-House, rzekł Banks: masz na łopatce ranę od pazurów tygrysicy; w naszej aptece znajdzie się środek na jej zagojenie.
Kalagani skłonił się na znak zezwolenia, i pożegnawszy górali którzy nie mogli dość nam się nadziękować wybraliśmy się z powrotem do naszego sanitarium. Chikarisowie, pożegnawszy nas powrócili do kraalu. Ale i tym razem wracali z próżnemi rękami, i jeźli Mateusz Van Guit liczył na „królową Tarryani“ dla uzupełnienia swej menażeryi, to biedny bardzo się zawiódł. Ale też w tych warunkach niepodobieństwem było pochwycić ją żywcem.
Przybyliśmy do Steam-House około południa — i z niemałem zadziwieniem nie zastaliśmy pułkownika Munro; oddalił się zabrawszy z sobą Mac-Neil’a i Gumi’ego. Zostawił tylko list do Banks’a, żeby się nie niepokoił jego nieobecnością, gdyż pragnie tylko dotrzeć do granic Nepaulu, aby rozjaśnić pewne wątpliwości odnoszące się do towarzyszy Nana Sahiba, i że powróci niezawodnie przed terminem wyznaczonym na nasz pobyt w okolicy Himalaya.
List ten Banks przeczytał głośno; zdawało mi się wyraźnie iż słuchając czytania Kalagani nie zdołał ukryć jakiegoś niezadowolenia.
Ale chyba mi się zdawało — cóźby mu mogło zależeć na tem?