pułkownik Munro obchodził się z nim prawie po przyjacielsku.
Dnia 17. września dojechaliśmy do stacyi kolei i tu mieliśmy zostawić dostawcę z jego menażeryą a sami skierować się do prezydencyi Bombay. Dostawca zaś miał udać się koleją na wybrzeża morza Indyjskiego.
Zatrzymaliśmy się na noc, aby nazajutrz o świcie w dalszą ruszyć drogę.
Rozstając się z nami, Mateusz Van Guit miał zarazem odprawić część służby jako już teraz niepotrzebnej, zostawiając tylko dwóch Indusów do obsługi klatek z menażeryą w ciągu parodniowej podróży do Bombay. Tam w porcie ma wsiąść na okręt odpływający do Europy, gdzie już miejscowa obsługa przeniesie klatki na pokład. Tym sposobem kilku chikarisów i Kalagani zostawali bez obowiązku.
Banks’owi zdawało się że Kalagani jest bardzo zakłopotany i nie wie co z sobą zrobić, a że wszyscy polubiliśmy go bardzo za usługi oddane pułkownikowi Munro i kapitanowi Hod, zapytał go więc czy nie byłoby mu to dogodnie abyśmy go zabrali do Bombay. Po chwili namysłu, Kalagani przyjął ofiarę inżyniera, a pułkownik Munro oświadczył iż cieszy się że może zrobić mu tę dogodność. Kalagani znał doskonale całą tę część Indyj, mógł więc być nam bardzo pożytecznym.
Nazajutrz rano pożegnaliśmy się z Mateuszem Van Guit, który kilkakrotnie, zapewniał pułkownika o swej niewygasłej wdzięczności jaką wiecznie zachowa dla niego w swem sercu, poczem opuścił Steam-House.
Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/070
Ta strona została przepisana.