Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/075

Ta strona została przepisana.

Podróż nasza odbywała się w jak najprzyjaźniejszych warunkach; przed oczami naszemi przesuwały się coraz piękniejsze widoki. Dnia 10. września Steam-House zatrzymał się na lewym brzegu Jumny; ważna ta rzeka oddziela kraj Radżahów zwany Rażastan od właściwego kraju Indusów, to jest Indostanu.
Pierwszy przybór zaczął podnosić wody rzeki; prąd stał się bystrzejszym, utrudniał więc nam ale nie umożebniał jednak przeprawy. Banks przedsięwziął potrzebne środki ostrożności; rozpatrzył przezornie gdzie wylądować mamy, i po upływie pół godziny dopłynęliśmy przeciwnego brzegu. Dla pociągów kolei żelaznej potrzeba mostów, których budowa jest bardzo kosztowna, nasz Olbrzym Stalowy tak łatwo przepłynął rzekę, jakby sunął po najlepszej drodze półwyspu.
W Rażastanie, po za Jumną, znajduje się wiele miast, które przezorny inżynier pragnął omijać. Na lewo Gwalior, nad brzegami rzeki Sawunrika, rozpościerający się na skale bazaltowej, w nim wznosi się przepyszny meczet, pałac zwany Paal, godna widzenia brama Słoni, słynna forteca; jest to miasto bardzo stare, z którem współzawodniczy obecnie nowe miasto Laschkar, wzniesione o dwa kilometry dalej. Tam to w głębi tego indyjskiego Gibraltaru, Rani z Jansi, towarzyszka Nana Sahiba, oddana mu z bezgranicznem poświęceniem, walczyła bohatersko do ostatniej życia chwili. Tam, jak już mówiliśmy, w potyczce z dwoma szwadronami 8-go pułku huzarów armii królewskiej poniosła śmierć z ręki pułkownika Munro. Jak wiadomo, to właśnie było powodem nieubłaganej nienawiści i zemsty Nana Sahiba, z jaką tenże ścigał wszędzie sir Edwarda Munro. Słusznie więc bardzo, inżynier chciał ominąć Gwalior, aby nie jątrzyć bolesnych wspomnień pułkownika.