Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/127

Ta strona została przepisana.

Nassim, był to przywódzca bandy Dakoitów, całkiem oddany sprawie Nana-Sahiba; wysłał natychmiast ludzi aby przeszukali żungle i starali się koniecznie schwytać śmiałego zbiega. Ale pomimo największych usiłowań nie mogli tego dokonać; czy to z powodu ciemności; czy też Gumi ukrył się gdzieś tak dobrze, dość, że niepodobna go było znaleźć.
Ale nie zaniepokoili się tem wcale, bo czegóż nareszcie mogli się obawiać od Gumi’ego, wszelkiej pozbawionego pomocy, już o trzy godziny drogi oddalonego od jeziora Puturia, do którego w żaden sposób nie zdoła dobiedz przed nimi.
Po krótkiej naradzie przywódzcy Dakoitów z Kalaganim, którego rozkazów zdawał się oczekiwać, zwrócili się wraz z całą bandą na drogę wiodącą do jeziora Puturia, spiesznym przebywając ją krokiem.
Banda ta już od pewnego czasu przebywała w wąwozach Windhyasów, które opuściła jedynie dlatego iż Kalagani zdołał zawiadomić o rychłem przybyciu w te strony pułkownika Munro, przez owego Indusa towarzyszącego karawanie Benżarisów, a był to właśnie Nassim, znoszący się z kimś niewidzialnym, kierującym całą tą niegodziwą zmową.
Wszystko co odtąd miało miejsce, było wynikiem doskonale ułożonego planu, czego ani pułkownik Munro ani jego towarzysze domyśleć się, a tem samem i uniknąć nie mogli. To też gdy pociąg dopłynął do południowych wybrzeży jeziora, napadli na niego Dakoici, którym przywodził Nassim i Kalagani.
Jednakże chodziło im tylko o samego pułkownika Munro; o towarzyszy jego porzuconych bez żywności i schronienia nie troszczyli się i nie obawiali wcale; to też pochwycili jedynie pułkownika Munro, i o siódmej