Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/151

Ta strona została przepisana.

kroków dalej, na gościńcu, czekał na nich Olbrzym Stalowy buchający kłębami dymu, a w nim Stor i Kalut.
Po zniszczeniu ostatniego wagonu Steam-House, Inżynier i towarzysze jego zniewoleni byli poprzestać na olbrzymim słoniu, którego banda Dakoitów nie zdołała zniweczyć ani uszkodzić. Umieściwszy się na jego grzbiecie jak na koniu, zwrócili się na drogę wiodącą do Jubbulpore. Gdy przejeżdżali obok drogi do fortecy, nadzwyczaj silny strzał armatni rozległ się nad ich głowami, wtedy zatrzymali się i wiedzeni przeczuciem czy instynktem, pobiegli na drogę. Zobaczywszy ich, pułkownik Munro zawołał:
— Ratujcie lady Munro!
— I trzymajcie dobrze prawdziwego Nana-Sahiba! krzyknął Gumi!
I gwałtownie rzucił na ziemię na wpół już uduszonego Nababa, a kapitan Hod, Fox, i Mac-Neil, pochwycili go w tej chwili. Poczem o nic nie pytając, nie żądając żadnych objaśnień, wszyscy pobiegli ku Stalowemu Olbrzymowi.
Z rozkazu pułkownika, który chciał wydać Nababa władzom angielskim, tenże został mocno przywiązany do karku słonia. Lady Munro przeniesiono do wieżycy; pułkownik starał się ocucić ją z zemdlenia, a gdy zaczynała odzyskiwać zmysły, śledził bacznie czy nie objawi się choćby iskierka przytomności.
Inżynier i towarzysze jego wdrapali się znów na grzbiet słonia.
— Pędź jak można najprędzej! krzyknął Banks do mechanika.
Dzień już nastał. Pierwsza banda Indyan ukazała się o jakie sto kroków od nich; trzeba było wszelkiemi