Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/160

Ta strona została przepisana.

Fox nie odstępował kapitana, razem z nim odjechał do pułku stojącego garnizonem w Madras i razem z nim na urlopy przyjeżdżał do Kalkutty.
— Bywaj zdrów i do widzenia! kochany kapitanie, rzekł żegnając się z nim pułkownik Munro. Cieszę się myśląc, że nie masz powodu żałować odbycia podróży do Indyi północnych, chyba może tego tylko żeś nie zabił swego pięćdziesiątego tygrysa.
— Jakto pułkowniku, przecież go zabiłem.
— Gdzież i kiedy? zapytał pułkownik Munro.
— W wąwozie Windhyasów, odpowiedział. Czterdziestu dziewięciu tygrysów i... Kalagani — razem pięćdziesiąt.

KONIEC.