Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/129

Ta strona została przepisana.

z ogromnej skały, na której wraz z nimi dniem przedtem, mieściło się wielu oficerów i żołnierzy, pozostała tylko mała wysepka, otoczona niezmiernem morzem.
— A! (na tym wykrzykniku poprzestał major), to można nazwać wypadkiem wyjątkowym!
— W samej rzeczy wyjątkowym! — odrzekł brygadyer.
— Ale Anglia czuwa!
— Zawsze.
— I okręta jej przybędą by nas zabrać.
Przybędą
— Więc wróćmy na posterunek.
— Wróćmy.
Zresztą dwaj oficerowie i ich jedenastu ludzi mieliby niejaką trudność w opuszczeniu swego stanowiska, gdyby nawet chcieli; posiadali bowiem tylko prostą łódkę. Z kontynentalnych, jakimi byli dniem przedtem, stawszy się wyspiarzami, wraz z dziesięciu żołnierzami i służącym Kirke, najcierpliwiej czekali chwili, w której jakikolwiek okręt przypłynie z wiadomościami z ojczyzny.
A przytem żywność mieli zapewnioną. W podziemiach wysepki było czem przekarmić trzynaście żołądków — choćby nawet angielskich — najmniej przez dziesięć lat. A kiedy jest pekefleisz, ale i brandy — to all right! jak oni mówią.
Co do fenomenów fizycznych, jakie nastąpiły, np. zmiana punktów kardynalnych wschodu i zachodu, zmniejszenie wytężenia ciężkości na powierzchni kuli ziemskiej, skrócenie się dnia i nocy, odchylenie się osi obrotowej, zakreślenie