snaście razy mniejszą, aniżeli przed katastrofą ponieważ liczyła wówczas dwanaście tysięcy siedmset dziewięćdziesiąt dwa kilometry. Nie ulega wątpliwości, że objechaliśmy dokoła to co pozostało z kuli ziemskiej.
— To wytłumaczyłoby nam wiele szczególnych fenomenów, które obserwowaliśmy dotąd, — rzekł hrabia. — Otóż na sferoidzie takich rozmiarów ciężkość musi być bardzo zmniejszoną i pojmuję nawet, że jego ruch rotacyjny na osi został przyspieszony w ten sposób, że przestrzeń czasu między dwoma wschodami słońca obejmuje wszystkiego dwanaście godzin. Co do nowej orbity, jaką opisuje dokoła słońca...
Tu hrabia zatrzymał się, nie wiedząc jak związać ten fenomen ze swoim nowym systemem.
— No i cóż, panie hrabio? — zapytał kapitan Servadac, — co do tej nowej orbity?...
— Jakie jest twoje zdanie o tem, Prokopie? — odrzekł na to hrabia, zwracając się do porucznika.
— Ojcze, — odrzekł Prokop — znam tylko jeden sposób wytłumaczenia zmiany orbity!
— A ten jest?... — zapytał kapitan Servadac ze szczególnym ożywieniem, jak gdyby przeczuwał, co odpowie porucznik.
— Tem jest przypuszczenie, — odrzekł Prokop, — że część ziemi oddzieliła się, zabierając z sobą część atmosfery i przebiega świat słoneczny po orbicie, która nie jest orbitą ziemi.
Po tem wyjaśnieniu hrabia, kapitan Servadac i porucznik Prokop przez kilka chwil pozo-