i obramowane skałami niedostępnemi i nieznanego składu.
Dwa tylko z tych punktów były zamieszkałe: skała gibraltarska, zajmowana przez trzynastu Anglików, zaopatrzonych w żywność na długie jeszcze lata, i wyspa Gurbi, licząca dwudziestu dwóch mieszkańców, których miała żywić swemi tylko produktami. Być może, iż oprócz tego istniał jeszcze jeden żyjący mieszkaniec dawniejszej ziemi, tajemniczy autor notatek, wyłowionych podczas żeglugi Dobryny. Tak więc nowa asteroida liczyła trzydzieści sześć dusz.
Przypuściwszy, że cały ten światek zbierze się kiedykolwiek na wyspie Gurbi, to wypa ta przy swoich trzystu pięćdziesięciu hektarach dobrej ziemi, obecnie uprawianej, sowicie mogła wystarczyć. Cała kwestya zawierała się w tem, by wiedzieć, w jakiej epoce rzeczona ziemia stanie się znowu wydajną, czyli innemi słowami, po upływie jakiego czasu Galia, wyzwolona z zimna przestrzeni gwiazdzistej, odzyska, przybliżając się do słońca, swoją roślinną siłę. Dwa zadania zatem przedstawiały się mieszkańcom Galii: 1. Czy niebieskie ich ciało podąża po linii krzywej, która kiedyś doprowadzi ich do centrum światła, to jest po linii eliptycznej? 2. Jeżeli taką była ta linia, to w jakim czasie Galia, przebywszy swoją aphelię, pocznie wracać ku słońcu?
Na nieszczęście, wśród obecnych okoliczności, mieszkańcy Galii pozbawieni wszelkich środków obserwacyj, żadnym sposobem nie mogli
rozwiązać tych zadań.
Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/206
Ta strona została przepisana.