Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/008

Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ I.

W którym bez ceremonii przedstawia się trzydziesty szósty mieszkaniec Galii.




Nakoniec trzydziesty szósty mieszkaniec Galii ukazał się na Gorącej Ziemi. Jedyne słowa, zaledwie zrozumiałe, które wymówił, były:
— To mój kometa! mój!
Co one oznaczały? Czy, że fakt, dotąd nie wyjaśniony, rzucenia w przestrzeń ogromnego kawała oderwanego od ziemi, spowodowany był potrąceniem komety? Czy nastąpiło jakie spotkanie na orbicie ziemi? Której z dwóch asteroid samotnik z Formentery nadał nazwę Galii, czy gwieździe ogoniastej, czy też odłamowi rzuconemu w przestrzeń słoneczną? Kwestyę tę mógł rozwiązać tylko sam uczony, tak energicznie domagający się „swojego komety.“
W każdym razie człowiek ten, na pół martwy był niezawodnie autorem notat, zebranych podczas podróży Dobryny, tym samym astronomem, który zredagował dokument przyniesiony na Gorącą Ziemię przez wędrownego gołębia. On tylko jeden mógł rzucić w morze puszki i