pochwyciłaby tego komecinę i włożyła sobie na głowę jak kepi!
Hektor Servadac, ażeby przerwać tę niewłaściwą dyskusyę, nakazał milczenie Ben-Zufowi, wyjaśniwszy profesorowi, jak szczególne wyobrażenie miał jego żołnierz o znaczeniu pagórka Montmartre.
Wypadek ten zatem został załatwiony „z rozkazu,“ ale ordynans nigdy nie mógł przebaczyć Palmirynowi Rosette takiego pogardliwego wyrażenia się o rodzinnej swej górze.
Po owem uderzeniu Palmiryn Rosette mógł prowadzić dalej swe astronomiczne spostrzeżenia. Jakie były rezultaty tego w przedmiocie przyszłości komety? o tem należało dowiedzieć się.
Porucznik Prokop ze wszelkiemi ostrożnościami, jakie nakazywał drażliwy temperament profesora, postawił dwojakie to zapytanie, a mianowicie co do drogi, którą Galia teraz przechodziła w przestrzeni i czasu trwania jej ruchu dokoła słońca.
— Tak jest, panie odrzekł Palmiryn Rosette określiłem drogę mojego komety przed uderzeniem; ale potem musiałem rozpocząć na nowo moje wyliczania.
— A dla czego, panie profesorze? zapytał porucznik Prokop dość zdziwiony odpowiedzią.
— Ponieważ jeżeli orbita ziemi nie została zmodyfikowana przez spotkanie, to inaczej rzecz się miała z orbitą Galii
— Orbita ta zmieniła się wskutek uderzenia
Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/059
Ta strona została przepisana.