Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/079

Ta strona została przepisana.

komety, jak Ben-Zuf Montmartre. Każdy broni swego dobra z jednakową gorliwością.
Nakoniec profesor przemówił znowu — zwracając się do swoich uczniów — to jest słuchaczów.
— Panowie — powiedział — znamy teraz średnicę, obwód, powierzchnię i objętość Galii. Jest to już coś, ale jeszcze nie wszystko. Zamierzam jeszcze otrzymać, za pomocą bezpośredniego wymiaru, jej masę i gęstość i poznać jakie jest natężenie ciężkości na jej powierzchni.
— Trudno to będzie — rzekł hrabia.
— Mniejsza o to. Chcę wiedzieć, ile waży mój kometa — i będę wiedział.
— Utrudni nieco rozwiązanie tego zadania — zauważył porucznik Prokop — okoliczność, że nie wiemy z jakiej substancyi Galia jest utworzona.
— A! to nie wiecie, co to za materya? — zapytał profesor.
— Nie wiemy — odrzekł hrabia — i jeżeli pan możesz oświecić nas pod tym względem...
— Eh! panowie, co to mię obchodzi! — zawołał Palmiryn Rosette cierpko — ja i bez tego rozwiążę moje zadanie!
— Jak się panu podoba, kochany profesorze — odrzekł Hektor Servadac; — jesteśmy na jego rozkazy.
— Mam jeszcze ze spostrzeżeniami i wyrachowaniami na miesiąc roboty — powiedział Palmiryn Rosette cierpko — więc pewno zechcecie zaczekać aż skończę!...