Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/105

Ta strona została przepisana.

taki sam frazes ułożyłby każdy mowca, pewny że wywrze wrażenie na słuchaczach. Ani kapitan Servadac, ani hrabia, ani porucznik Prokop nie podnieśli szczególnego zarzutu, który im zrobiono. Przyzwyczaili się już do Palmiryna Rosette.
— Panowie — ciągnął profesor dalej — ja naprzód zapewniłem się, że wszystkie te monety są prawie nowe i nie były ani ścierane, ani obrzynane przez żyda. Są więc w należytych warunkach dla zapewnienia wszelkiej możebnej dokładności moim operacyom. Naprzód posłużę się niemi dla otrzymania najściślejszych wymiarów metra ziemskiego.
Hektor Servadac i towarzysze jego zrozumieli do czego profesor zmierza, pierwej aniżeli ten wypowiedział całą myśl swoją. Co do Ben-Zufa, to ten patrzał na Palmiryna Rosette jako na sztukmistrza, przygotowującego się do pokazania ciekawej sztuki w jakiej budzie na Montmartre.
Oto na czem profesor opierał pierwszą swoją operacyę, do której pomysł przyszedł mu nagle, gdy usłyszał brzęk monet w szufladzie Hakhabuta.
Wiadomo, że monety francuskie są decymalne i same tworzą wszystkie dziesiętne części, jakie mogą istnieć między jednym centymem a stu frankami. Mamy 1. sztuki jedno, dwu, pięcio i dziesięcio centymowe miedziane; 2. sztuki dwudziesto i pięćdziesiątcentymowe, dalej frank, dwa franki i pięciofrankówki srebrne; 3. pięcio, dziesięcio dwudziesto, pięćdziesięcio i stufrankówki złote.