dek i będziemy mieli najdokładniejszą długość metra ziemskiego.
— A do tysiąca kabylów! — zawołał Ben-Zuf — zawsze to piękna jest rzecz być uczonym!
— On to nazywa uczonością! — odparł Palmiryn Rosette ruszając ramionami.
Dziesięć pięciofrankówek ułożono na stole jedna obok drugiej w ten sposób, że centra ich znajdowały się w jednej linii, potem tak samo dziesięć dwufrankówek, wreszcie dwadzieścia sztuk pięćdziesiątcentymowych. Następnie odznaczono na stole całą długość linii w ten sposób utworzonej.
— Panowie! — zawołał profesor — oto jest dokładna długość metra ziemskiego.
Operacya ta dokonana została z największą ścisłością. Metr ten, za pomocą cyrkla podzielono na dziesięć części równych, co dało decymetry. Wycięto kawał drutu tej długości i doręczono mechanikowi Dobryny.
Mechanik ten, człowiek bardzo zręczny, wyszukał sobie bryłę owej nieznanej materyi, z której składała się masa wulkaniczna, obrobił ją w ten sposób, iż każda z sześciu stron miała przestrzeni jeden decymetr kwadratowy i otrzymał najdoskonalszy sześcian.
Tego właśnie chciał Palmiryn Rosette.
Otrzymano zatem metr. Teraz należało otrzymać jak można najdokładniejszy ciężar jednego kilogramu.
To było jeszcze łatwiejsze.
Francuskie monety mają nie tylko kaliber
Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/107
Ta strona została przepisana.