Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/161

Ta strona została przepisana.

to mu się nie udało. Izaak nie chciał się przenieść.
— Zrobisz, jak zechcesz — odpowiedział wówczas Hektor Servadac — ale ładunek pański będzie przeniesiony do magazynów Ziemi Gorącej.
Lamenta, które podniósł Izaak, jakkolwiek były wzruszające, nie poruszyły nikogo i 20 grudnia rozpoczęło się przenoszenie ładunku.
Zresztą Izaak mógł się i sam instalować w Ulu Niny, i jak przedtem czuwać nad swymi towarami, sprzedawać, handlować podług cen i wag umówionych. Żadnaby go krzywda nie spotkała. Rzeczywiście, jeżeli Ben-Zuf pozwalał sobie ganić kapitana, to tylko za to, że ten tak się pobłażliwie obchodził z nędznym handlarzem.
W głębi ducha Izaak Hakhabut mógł się tylko cieszyć z tego postanowienia generalnego gubernatora. Brało ono w opiekę jego interes, przenosiło mienie jego w bezpieczne miejsce, a przytem nie miał on nic płacić za wyładowanie statku, ponieważ działo się to „wbrew jego woli.“
Przez wiele dni Hiszpanie i Rosyanie zajmowali się czynnie tą pracą. Ciepło odziani, szczelnie zakapturzeni, bezkarnie mogli znosić tak niską temperaturę. Musieli tylko unikać dotknięcia gołemi rękami metalowych przedmiotów, które przenosili. Skóra z palców zostawała na tych przedmiotach, jak gdyby one były rozpalone w ogniu do czerwoności, gdyż skutek zupełnie był taki, jak od oparzenia się. Cała więc ta robota odbyła