Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/216

Ta strona została przepisana.

— Więc zrób tę chorągiew, tylko tak, żeby nie widziano, schowaj do torby i zabierz z sobą.
Ben-Zuf nie pytał o więcej izrobil, co mu kazano.
Jakiż więc był projekt kapitana Servadac i dla czego nie objawił go towarzyszom?
Zanim damy odpowiedź, potrzeba zanotować pewien objaw psychologiczny, który nie należąc do kategoryi fenomenów niebieskich, nie był przeto mniej naturalnym — bo polegał na ludzkich słabościach.
Być może, że od czasu jak Gallia zbliżała się do ziemi, hrabia i kapitan Servadac powoli odsuwali się od siebie. Być może, iż to działo się mimo ich wiedzy. Wspomnienie dawnego współzawodnictwa zupełnie pogrzebane w przeciągu dwudziestu dwóch miesięcy wspólnego życia, powoli wracało do ich umysłu, a z umysłu do serca. Wróciwszy na glob ziemski, ci towarzysze przygód nie stanąż się znów rywalami? Jakkolwiek byli Gallijczykami, nie przestali być przecież ludźmi. Pani S.... może jeszcze była wolną, a nawet byłoby obrazą wątpić o tem!...
W rezultacie z tego wszystkiego, mimowoli czy nie mimowoli, wynikł pewien chłód między hrabią a kapitanem. Można było zresztą zauważyć, że nigdy nie było między nimi ścisłej, pradziwej przyjaźni, a tylko taka, która wynikała z okoliczności, w jakich się znajdowali.
To powiedziawszy, możemy objawić projekt kapitana Servadac, projekt, któryby może nowe współzawodnictwo wzbudził pomiędzy nim a hra-