Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/236

Ta strona została przepisana.

celu potrzeba było znać dokładnie nie tylko godzinę, ale minutę, a nawet, jeśli podobna, sekundę, w której miało nastąpić starcie.
Kapitan Servadac podjął się zapytać oto Palmiryna Rosette, przedsiębiorąc wszelkie środki ostrożności. Od tego więc czasu poczęto pod kierownictwem porucznika budowę mongolfierki. Miała być tak wielkich rozmiarów, aby mogla zabrać wszystkich mieszkańców Ziemi Gorącej, w liczbie dwudziestu trzech, — gdyż co się tyczy Anglików z Gibraltaru i Ceuty, to po ich odmowie, nie było się co o nich troszczyć.
Oprócz tego porucznik Prokop postanowił zaopatrzyć się w środki, któreby mu dały możność unoszenia się dłuższy czas w powietrzu, po starciu, gdyby balon ocalał. Mogła się bowiem zdarzyć potrzeba poszukania odpowiedniego miejsca do spuszczenia się na ziemię, i chodziło o to, aby balon nie zrobił zawodu. Dla tego postanowiono zabrać z sobą pewną ilość palnego materyału, trawy lub słomy suchej, dla ogrzewania wewnętrznego powietrza mongolfierki. Tego sposobu niegdyś używali pierwsi aeronauci.
Żagle Dobryny, złożone w Ulu Niny, zrobione były z bardzo gęstej tkaniny, którą bardzo łatwo można było zrobić jeszcze bardziej nieprzenikalną za pomocą pokostu. Wszystkie potrzebne ingredyencye znajdowały się w ładunku Hanzy, a zatem porucznik mógł niemi rozporządzać. Wykroił on starannie model do wykrawywania pasów z płótna. Praca ta odbyła się szczęśliwie, i wszystkich użyto do zszywania tych pasów —