Szczegóły orograficzne.
Kierunek pocisku, jak to już widzieliśmy, ciągnął go w stronę północnej półkuli księżyca. Nasi podróżnicy daleko byli od tego punktu środkowego, na który mieli upaść, gdyby nie to nieszczęsne zboczenie, jakiemu zaradzić było już niepodobna.
Już było trzydzieści minut po północy. Barbicane liczył wtedy że są w odległości 1,400 kilometrów czyli oddaleni trochę więcej jak na długość promienia księżycowego, i że odległość ta zmniejszać się powinna w miarę posuwania się ich ku biegunowi północnemu. Pocisk znajdował się naówczas nie na wysokości równika, lecz na przejściu dziesiątego równoleżnika od tej szerokości, starannie zaznaczonej na karcie, aż do samego bieguna. Barbicane i dwaj jego towarzysze w najlepszych warunkach mogli księżyc obserwować.