Odległość dzieląca naszych podróżników od pierścieniowych wierzchołków góry Tycho, nie była tak znaczną, aby nie mogli oznaczyć główniejszych jej szczegółów. Na gruncie okolicznym góry przyczepione do boków pochyłości wewnętrznej i zewnętrznej, piętrzyły się jak tarasy olbrzymie. Na zachód były one o 300 do 400 stóp wyższe niż na wschodniej stronie. Żaden system uzbrojenia ziemskiego nie dałby się porównać z tą naturalną fortyfikacją. Miasto zbudowane w głębi tej wklęsłości okręgowej, byłoby całkiem niedostępne.
Niedostępne, i cudnie rozłożone na tym gruncie odznaczonym wyniosłościami malowniczemi. Natura, w rzeczy samej, nie zostawiła płaską i próżną głębi tego krateru. Posiadał on swoję orografię specjalną, system górzysty, czyniący zeń jakby świat oddzielny. Podróżnicy wyraźnie odróżniali ostrokręgi, pagórki środkowe, i grunta wybornie od natury usposobione do przyjęcia na siebie arcydzieł architektury Selenickiej. Tu, rysowało się pomieszczenie na świątynię, tam na forum; w tem miejscu podmurowanie pałacu, w innem planta cytadeli. Nad wszystkiem panowała góra główna wysoka na 1,500 stóp. Obszerny obręb, w którym starożytny Rzym dziesięć razy pomieściłby się wygodnie.
— Ah! zawołał Michał Ardan uniesiony tym widokiem, jakieżby to wspaniałe miasto zbudować można w tym gór pierścieniu! Miasto spokojne, ustronie ciche, zdala od wszystkich nędz ludzkich umieszczone! Jak-
Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/222
Ta strona została przepisana.