Clintock, dowodzącemu takim jak nasz szrubowcem, zwanym Fox.
— Najzupełniejsza prawda, odrzekł Shandon; tęgi to był marynarz ten Mac Clintock, a znałem go doskonale i dodać tu muszę, że my tak samo jak on przepłyniemy w kwietniu cieśninę Davisa, a jeśli nam się uda przebyć okolice lodowisk, to nasza podróż może być pomyślną.
— Żeby nas tylko jak Foxa w 1857 roku lody nie pochwyciły w zatoce Bafińskiej, rzekł doktór, i nie zmusiły do przepędzenia pierwszej zaraz zimy między niemi.
— Trzeba mieć nadzieję, że będziemy szczęśliwsi panie Shandon, odezwał się Johnson, a jeśli na takim statku jak Forward nie dopłyniemy tam gdzie chcemy, to już prawdziwie wyrzec się trzeba wszelkich prób na zawsze.
— Zresztą, dodał doktór, skoro kapitan będzie sam na okręcie, potrafi lepiej od nas zarządzić podróżą, której celu w żaden sposób odgadnąć nie można z jego lakonicznego listu, jaki dziś rano otrzymaliśmy.
— Jak dla mnie to i tego dosyć, rzekł Shandon żwawo; wiem gdzie kierować okręt, i sądzę, że przez miesiąc przynajmniej nie będziemy potrzebować nienaturalnego wdawania się nieznanego
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.
47