W tej chwili, majtek odbywający straż na najwyższym maszcie (ice-master), dał znak ostrzegający, że widzi w odległości piętnastu mil morskich jakąś massę płynącą z prawej strony okrętu.
— Góra lodu w tych okolicach! zawołał doktór.
Shandon skierował lunetę w stronę wskazaną i potwierdził wiadomość przez sternika udzieloną.
— To rzecz ciekawa! powtarzał doktór.
— Zadziwia cię to doktorze? rzekł porucznik z uśmiechem. Przecież doczekałem się, że cię coś zastanawia!
— To mnie dziwi nie dziwiąc, — odrzekł Clawbonny, z lekkim uśmiechem, — bo wiem, że w roku 1813 bryg Ann de Poole z Greenspond otoczony został lodami pod czterdziestym czwartym stopniem szerokości północnej, a dowodzący nim kapitan Dayement, na setki liczył takie góry lodu!
— Dobrze i o tem wiedzieć, powiedział Shandon, zawsze nas czegoś nauczysz doktorze.
— Oh! czegóż ja nauczyć mogę? skromnie odrzekł Clawbonny; chyba to ci jeszcze powiem, że znajdowano lody pod niższemi nawet stopniami szerokości.
— Oho! wiem o tem kochany doktorze, bo będąc majtkiem jeszcze na pokładzie korwety Fly...
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.
55