rzeczą dowiedzioną, że prąd ten stale panuje w zatoce Bafińskiej.
— Tak jest, odpowiedział Shandon, i wszystkie statki żaglowe z wielką go trudnością przebywać muszą.
— Tem bardziej, dodał James Wall, że tak samo jak na zachodnich wybrzeżach Grenlandyi, prąd ten istnieje i na wschodnich brzegach Ameryki.
— Otóż okoliczność ta najbardziej przemawia na korzyść tych, którzy usiłują wynaleźć przejście północno-zachodnie! Prąd ten pędzi z szybkością pięciu blizko mil morskich na godzinę, a trudno jest przypuszczać, aby powstawał w głębi zatoki.
— Masz słuszność doktorze, powiedział Shandon; bo jak ten prąd bieży z północy na południe, tak znowu w ciaśninie Beryngskiej istnieje inny przeciwny temu prąd, dążący z południa na północ — i z niego, jak się zdaje, powstaje prąd zatoki Bafińskiej.
— Z tego panowie, rzekł doktór, wnosić wypada, że Ameryka jest zupełnie oddzieloną od okolic podbiegunowych, i że wody Oceanu Spokojnego, opłynąwszy jej brzegi, łączą się z wodami Atlantyku, co nawet potwierdza wyższy poziom wód Oceanu Spokojnego mogących się wylewać do mórz europejskich.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/067
Ta strona została uwierzytelniona.
59