— A czyście widzieli kiedy, aby ta bestya szukała ludzkiego towarzystwa, jak to robi każdy uczciwy pies? aby się kręcił około kuchni, albo patrzył kiedy w oczy ludziom gdy jedzą? A kiedy się oddali w nocy od okrętu na dwie lub trzy mile po lodach, to jak zacznie wyć, to cię aż mróz przechodzi — choć nie powinienby człowiek odczuwać coś podobnego w temperaturze i tak już zimnej! Zresztą, czy kto widział kiedy psa tego jedzącego cokolwiek? od nikogo nic nie weźmie, jego porcya pozostaje nietknięta, i jeśli go kto nie żywi tajemnie, to on chyba żyje nie jedząc. Otóż jeśli to wszystko nie jest nadzwyczajne; to mnie nazwijcie głupcem.
— Doprawdy i to być może, rzekł cieśla Bell, który słyszał rozumowanie Cliftona.
Inni majtkowie nic nie mówili.
— A ja powiem wam niedowiarki, że są tu na pokładzie mędrsi od nas, co się tem także niepokoją.
— Czy o komendancie mówisz? zawołał Bolton.
— O komendancie i o doktorze.
— I mówisz że oni są tego samego zdania co i ty?
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/094
Ta strona została uwierzytelniona.
86