Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
104

połowy zatoki na swych łodziach, długiej na stóp piętnaście, a najwięcej dwie stopy szerokich.
Doktór wiedział, że wyraz Eskimos znaczy pożeracza ryb surowych: ale wiedział i to, że mieszkańcy uważają tę nazwę za zniewagę. To też nienazywał ich inaczej jak Grenlandczykami. A jednak z odzienia tych ludzi, zrobionego ze skóry fok nasyconej tranem, z takiegoż obuwia, słowem z cuchnącego tłuszczu, pokrywającego zarówno mężczyzn jak i kobiety, nie różniących się między sobą zewnętrznie, łatwo było zrozumieć, czem się oni żywili. Zresztą nawiedzeni oni byli trądem, jak bywają nim nawiedzani wszyscy żywiący się wyłącznie rybami; niemniej przeto uważali się za zupełnie zdrowych.
Doktór byłby rad pomówił o różnych szczegółach z pastorem i jego żoną; ale ich nie było, bo udali się w stronę Proven, na południe od Uppernawik; trzeba więc było zadowolnić się gubernatorem, który bynajmniej na uczonego nie zakrawał. Nieco mniej, byłby to kompletny osieł; nieco więcej, umiałby przynajmniej czytać. Wypytywał go jednak doktór o handel, zwyczaje i obyczaje Eskimosów, i dowiedział się z gadania wspartego mimiką, że w Kopenhadze płacono fokę po 40 funtów duńskich (tysiąc franków prawie), skórę nie-