Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.
196

znaczną ilość amunicyi, czekolady, herbaty i książek do modlitwy.
Stu pięciu pozostałych marynarzy, pod wodzą kapitana Crozier puścili się w drogę do Great-Fish-River! Dokąd dotrzeć zdołali? Czy udało im się dostać do zatoki Hudsońskiej? Czy który z nich jest dotąd przy życiu i co się z nim dzieje w takim razie?...
— Co się z niemi stało, to ja wam powiem, rzekł silnym głosem John Hatteras. Usiłowali oni przybyć do zatoki Hudsońskiej i dla tego rozbili się na kilka oddziałów! Obrali drogę na południe! Z listu doktora Rae pisanego w 1854 r. dowiedziano się, że w 1850 r. Eskimosi spotkali w obrębie ziemi króla Wilhelma oddział z czterdziestu ludzi złożony, który polując na cielęta morskie, przebywał wielkie przestrzenie lodów, ciągnąc za sobą czółno; ludzie tego oddziału byli nędzni, wyniszczeni głodem, trudami podróży i smutkiem. Później, ciż sami dzicy znaleźli trzydzieści trupów na lądzie, a pięć na wyspie pobliskiej; jedne były na pół zakopane, inne całkiem bez pogrzebu porzucone; ci pod czółnem wywróconem, tamci pod resztkami namiotu podartego; tu oficer z teleskopem w ręku, a przy nim strzelba nabita; tam znowu nieco dalej, kotły z resztkami niedojedzonej uczty