strasznej. Na tę wiadomość, admiralicya prosiła kompanię załogi Hudsońskiej, aby wysłała swych najzdolniejszych agentów, celem zbadania wypadków na miejscu samem. Popłynęli oni w dół rzeki Back aż do jej ujścia. Zwiedzili wyspy Montreal, Maconochie, oraz cypl Ogle, ale daremnie. Wszyscy ci nieszczęśliwi umarli z nędzy, z cierpień, wycieńczenia i głodu, usiłując okropnem ludożerstwem podtrzymywać swe istnienie. Oto co ich spotkało w owej podróży na południe! Czyż po tem wszystkiem macie jeszcze ochotę puścić się w ich ślady.
Drżący głos, namiętne ruchy i ogniem pałająca twarz Hatterasa, sprawiły na słuchaczach nieopisane wrażenie. Cała załoga porwana wzruszeniem w obec tych lądów złowrogich, jednym głosem zawołała:
„Na północ! na północ!“
— Tak! na północ! tam ocalenie, tam nas czeka chwała! Niebo samo widocznie chce tego, bo oto i wiatr się zmienia i przejścia mamy wolne! — Zmienić kierunek!
Majtkowie rzucili się z pośpiechem na swe miejsca; ogromne kawały kry zwolna topniały i rozpadały się; Forward zwrócił się szybko ku kanałowi Mac-Clintock’a.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.
197