ków tej wyprawy; zbierali się oni tylko na wspólną modlitwę wieczorną i w niedzielę na czytanie biblii.
Clifton dobrze już obrachował, że po przebyciu siedmdziesiątego ósmego równoleżnika, nagroda dla niego przypadająca wynosiła trzysta siedmdziesiąt pięć funtów sterlingów, to jest 9,375 franków; sumka ta wydawała mu się dość okrągłą, i nie pragnął też więcej. Inni towarzysze podzielali w zupełności jego zdanie, myśląc jak użyć tej fortuny, zdobytej kosztem tyle trudów i niewygody.
Hatteras wcale się prawie nie pokazywał. Nie brał on udziału ani w polowaniu, ani w przechadzkach; mało go także obchodziły zjawiska meteorologiczne, któremi się tak bardzo zachwycał doktór Clawbonny. Żył jedną tylko myślą zamkniętą w tych dwóch wyrazach: „biegun północny,“ a tymczasem marzył o chwili w której Forward będzie mógł puścić się w dalszą podróż awanturniczą.
Na pokładzie brygu panowało ogólne jakieś uczucie smutku — bo też i rzeczywiście przykre wrażenie robi widok okrętu gnuśnie do miejsca przykutego; nie spoczywa na właściwej sobie podstawie, a jego kształty zniknęły pod grubemi pokładami śniegu. Do niczego nie jest podobny:
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/290
Ta strona została uwierzytelniona.
282