Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.
311

Lecz przed przystąpieniem do przygotowań podróżnych, Hatteras z największą skrupulatnością obliczał stanowisko swego brygu. Łatwo zrozumieć potrzebę takiej przezorności i konieczność matematycznej dokładności, z jaką to obliczenie musiało być dokonane. Nie mając liczb pewnych, trudnoby było trafić z powrotem do Forwarda.
Hatteras wyszedł na pomost, zebrał w różnych chwilach kilka odległości od księżyca i oznaczył wysokość kilku gwiazd ważniejszych.
Obserwacye w tym celu przedsięwzięte z wieloma łączyły się trudnościami, bo na mrozie z oddechu kapitana formowała się gruba warstwa lodu, na szkłach i zwierciadłach instrumentów. Powieki jego niejednokrotnie narażone były przy zetknięciu się z metalem lunety.
Pomimo to zdołał wynaleźć dość dokładne podstawy dla swego obliczenia i powrócił do sali, aby z nich skorzystać. Skończywszy to, podniósł głowę i z osłupieniem spojrzał na doktora.
— Cóż zatem? zapytał Clawbonny.
— Pod jaką szerokością znajdowaliśmy się przy początku naszego zimowiska?
— Pod siedmdziesiątym ósmym stopniem, piętnastą minutą szerokości i dziewięćdziesiątym pią-