Wszystko więc przemawiało za odbyciem tej dalekiej po lodach wycieczki.
Obliczono, że podróż ta mogła trwać najwyżej dni czterdzieści i odpowiednio do tego Johnson poczynił przygotowania.
Największą baczność zwrócił on na przysposobienie sań, które były kształtu zwykle w Grenlandyi używanego, szerokie na trzydzieści pięć cali a długie na dwadzieścia cztery stopy. Niekiedy Eskimosi budują sanie mające przeszło pięćdziesiąt stóp długości. Sanie które Johnson urządzał, składały się z długich desek wygiętych z obu końców dwoma grubemi powrozami, utrzymywanych w naprężeniu jakby łuk; to czyniło je sprężystemi, a wytrwalszemi na uderzenia. Sanie takie z łatwością sunęły po lodzie. Na przypadek spotkania nie zmarzłego śniegu, opatrzono te deskowe płozy zewnętrznemi ramami chroniącemi je od zagrzęźnięcia; dla podniesienia śliskości desek, według zwyczaju Eskimosów pociągnięto je siarką ze śniegiem pomięszaną.
Zaprzęg składał się z sześciu psów; silne te, pomimo swej chudości zwierzęta zdawały się nie czuć wcale ostrości zimy. Uprząż ich z jeleniej skóry w dobrym była stanie, i można było polegać na niej, jako nabytej od sumiennych Grendlad-
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.
314