— Obejrzyjmy najprzód nasze szkody, a później dopiero mówić o nich będziemy.
Hatteras w milczeniu zbierał szczątki skrzyń, worków i żywności tu i owdzie porozrzucane, pragnąc uratować choć to, coby jeszcze przydatnem być mogło. Najprzykrzejszą była strata dość znacznej ilości spirytusu, przy płomieniu którego gotowano kawę i herbatę. Po dokładnem obejrzeniu wszystkiego, doktór obliczył, że brakuje dwustu funtów mięsa i stu pięćdziesięciu funtów sucharów — co zmuszało do ograniczenia się w pokarmach na pół zwykłej porcyi, w razie gdyby podróż nie miała być przerwana.
Naradzano się tedy, co począć wśród takich okoliczności. Czy powrócić do okrętu i na nowo rozpocząć tę wyprawę? Lecz w takim razie jakaż szkoda przebytych już stu pięćdziesięciu mil drogi! Powrót bez znalezienia węgla tak gorąco upragnionego i oczekiwanego, źleby oddziałał na umysły osady. Wreszcie, czy znajdą się ludzie jeszcze tak odważni, którzyby zdecydowali się odbyć powtórną podróż po lodach?
Wszystkie przeto względy przemawiały za posuwaniem się naprzód, bodajby kosztem największych prywacyj.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/345
Ta strona została uwierzytelniona.
337