Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.
34

tego, to na 15-go marca powinniśmy dojść do statku Porpoise, gdyż inaczej pomarlibyśmy z głodu. Cóż mniemasz kapitanie?
— Przysposobmy się co prędzej do drogi, rzekł kapitan i jedźmy, bo ona może być dłuższą aniżeli się spodziewamy.
— Dla czego? zapytał doktór, ten człowiek jak się zdaje, dokładnie zna pozycyę swego okrętu.
— A jeśli otaczające go lody poruszyły się i uniosły ze sobą, rzekł kapitan, jak się to raz z Forwardem przytrafiło?
— To prawda, mówił doktór, mogło się i to zdarzyć.
Johnson i Bell nie odezwali się wcale, pomnąc że sami byli ofiarami podobnego wypadku.<br Lecz Altamont pilnie uważający rozmowę, dał znak doktorowi, że mówić pragnie; po długich tedy wypytywaniach i zboczeniach, Clawbonny dowiedział się, że Porpoise wywrócony przy samem wybrzeżu, nie mógł w żaden sposób być poruszonym, ze swego skalistego łożyska.
Wiadomość ta uspokoiła czterech Anglików, ale zarazem odejmowała im wszelką nadzieję powrotu do Europy, chyba, żeby Bell z kawałków rozbitego statku, zbudować zdołał jaki niewielki okręcik. W każdym jednak razie, najpilniejszą rzeczą było