czasowe do okrętu i budowanie potem obszerniejniejszego mieszkania na wybrzeżu.
O czwartej godzinie po południu, podróżni jak mogli tak się pomieścili na dolnym pomoście rozbitego okrętu. Ze szczątków masztowych i belek Bell urządził podłogę, na której ustawiono posłania; piec dostarczył ożywczego ciepła. Altamont wsparty na ramieniu doktora, bez trudności przeszedł do kącika dla siebie przeznaczonego. Przy wstępowaniu na swój okręt, Amerykanin odetchnął z zadowoleniem, z czego stary Johnson złą na przyszłość wyprowadzał wróżbę.
— Czuje się u siebie, pomyślał retman; ma minę jakby nas za gości uważał.
Resztę dnia poświęcono na wypoczynek; silny wiatr zachodni zapowiadał zmianę pogody, termometr wystawiony na powietrze, wskazywał trzydzieści dwa stopnie zimna.
Porpoise znajdował się poza zimnym biegunem i pod szerokością stosunkowo mniej lodowatą, choć bardziej na północ posuniętą.
Tego dnia zjedzono resztki mięsa niedźwiedziego, wraz z sucharami i herbatą, już na okręcie amerykańskim znalezionemi; po wieczerzy strudzeni wszyscy w głęboki sen zapadli.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.
77