Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.
97

w okolicznościach obecnych mogłem i powinienem był użyć tego prawa niezaprzeczonego...
— Jednakże... odezwał się Johnson, któremu nie podobał się imponujący chłód Amerykanina.
— Bo trudno temu zaprzeczyć, ciągnął dalej Altamont, że Porpoise pierwszy przybił do tych brzegów; znajduje się przy nich, choćby się nawet lądem tu miał dostać, mówił dalej patrząc na Hatterasa.
— Pretensya według mnie jest niesłuszna, rzekł Hatteras poważnie, powstrzymując gniew tajony; aby mieć prawo do nadawania nazwiska jakiemu krajowi, trzeba go najprzód odkryć, a pan tego, jak mi się zdaje, nie uczyniłeś. Zresztą, gdyby nie pomoc przez nas ci dana, cóżby się stało z tobą mój panie, który nam teraz pragniesz narzucać warunki? Byłbyś zginął, zakopany na dwadzieścia stóp pod śniegiem.
— A gdyba nie ja znowu mój panie, żywo odparł Amerykanin, gdyby nie mój okręt, w cóż byście wy się obrócili? pomarlibyście z zimna i z głodu!
— Ależ moi przyjaciele, rzekł doktór, usiłując pogodzić wzburzonych dowódzców; uspokójcie się tylko, a przyjdziemy przecie do porozumienia.