bądź przynieść nam może korzyści. Rozumiesz mnie panie Altamont? i ty kapitanie Hatteras?
Obaj zagadnięci milczeli, ale doktór udawał że zna ich odpowiedź. Rozmowa tymczasem przeszła na inny przedmiot, a przedewszystkiem zaczęto robić projekta wycieczek myśliwskich, dla urozmaicenia żywności. Z wiosną powrócić miały kuropatwy, zające, lisy, a nawet niedźwiedzie; postanowiono zatem nie opuścić ani jednej sposobności przyjaznej, i częste robić wycieczki po lądzie Nowej Ameryki.
Nazajutrz o wschodzie słońca, Clawbonny drapał się po niewygodnych szczerbach na ścianę skalistą, do której przylegał Domek Doktora i która kończyła się wierzchołkiem jakby ściętym. Nie bez trudu wdarł się na ten szczyt, z którego wzrok obejmował ogromną, nierówną płaszczyznę, będącą jakoby wynikiem silnych wstrząśnień wulkanicznych. Ląd i morze okryte były ogromnym