Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.
121

mi, ale uważam, że dotąd o samem tylko cieple mówiono, jak gdyby nas czekały ogromne upały. Czy nie byłoby właściwszem, pomówić o zimnie, dowiedzieć się na co jeszcze narażeni być możemy, i jakie najniższe temperatury aż dotąd były obserwowane?
— Słuszne jest żądanie pana kapitana, rzekł Johnson.
— Ale i owszem, odparł doktór, mogę i w tym względzie dać objaśnienia.
— Naturalnie, zauważył stary retman, czegóżbyś też pan nie wiedział panie Clawbonny.
— Moi drodzy, ja wiem to tylko czego się od innych nauczyłem, a gdy to wam powiem będziecie tacy mądrzy jak i ja. Otóż co wam mogę powiedzieć o mrozach, jakie się w Europie przytrafiały w różnych czasach: Dość znaczna jest liczba zim pamiętnych mrozami i zdaje się, że one peryodycznie wracają co czterdzieści jeden lat mniej więcej, co odpowiada epokom ukazywania się najliczniejszych plam na słońcu. Przytaczam pomiędzy innemi zimę 1364 roku, kiedy Rodan zamarzł aż po Arles; zimę 1408 r. w której Dunaj pokrył się lodem na całej swej swej długości; zimę 1509 r., podczas której Adryatyk i morze Śródziemne, zamarzły pod Wenecyą, Cettą i Marsylią,