Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.
138

P. S. Czy nie możnaby obiecanego piwa wódką zastąpić?“
— Ha! ha! ha! brawo! krzyczał Altamont, wyborni są, nieporównani ci towarzysze kapitana Parry!
— Jak wszyscy, którzy osiągnąć zdołali cel zamierzony, zauważył Hatteras.
Po zrobieniu tej uwagi, kapitan zapadł w zwykłe milczenie; doktór nie chcąc podnosić poruszonego przezeń przedmiotu, coprędzej wrócił do dalszego czytania.
— Teraz, mówił on, następuje opis niektórych utrapień i przykrości podbiegunowych. Możnaby je urozmaicać do nieskończoności, ale niektóre z tych uwag są bardzo trafne. Posłuchajcie:
„Wyjść rano na spacer i skąpać się w morzu w otworze przez kucharza urządzonym.
„Pojechać na polowanie, spotkać ogromnego renifera, zmierzyć się do niego, i niewystrzelić z powodu zamoknięcia podsypki.
„Wyjść w drogę, mając w kieszeni na zapas kawałek świeżego chleba, a gdy się poczuje apetyt, znaleźć chleb tak od mrozu stwardniały, że zęby na nim pokruszyć można, zamiast coby go one skruszyć miały.