Ta strona została uwierzytelniona.
141
wę życia spędziłem pod równikiem, a drugą u bieguna.
— Winszuję ci panie Johnson, tak szczęśliwej organizacyi, rzekł Amerykanin.
— A więc panowie, nie męczmy dłużej naszego zacnego Johnsona, — czeka go słońce podzwrotnikowe. Idźmy spać.
ROZDZIAŁ JEDENASTY.
Niepokojące ślady.
W nocy z 26-go na 27-my kwietnia pogoda się odmieniła; termometr opadł znacznie, a mieszkańcy Domu Doktora uczuli to po zimnie, dokuczającem im nawet pod ciepłemi kołdrami. Altamont odbywający straż przy piecu, czuwał nad ogniem i zasilał go bezustannie, chcąc utrzymać w mieszkaniu temperaturę dziesięciu stopni ciepła.
To oziębienie temperatury zapowiadało wielką pociechę doktora, zbliżający się koniec burzy; zwolna wraca się do zwykłych zatrudnień: polowania, wycieczek i zwiedzania okolic. Przerywa