żu zatoki, oraz myszy podbiegunowe, których małe nory tworzyły system regularny komórek.
Doktór zwrócił uwagę swych towarzyszy na to, że wszystkie prawie te zwierzęta i ptaki tracą swe pióra lub sierść białą zimową, i przywdziewają odzież letnią „wywiośniają się“ bardzo prędko — a natura, sposobi im pożywienie, wypuszczając z łona ziemi mchy, maki, zioła i trawki karłowate. Czuć było z pod śniegu wychylające się nowe całkiem życie.
Lecz jednocześnie z bezbronnemi zwierzętami powrócili i ich zgłodniali nieprzyjaciele; lisy i wilki błąkały się szukając zdobyczy, a podczas krótkich nocy, rozlegało się bezustannie ponure ich wycie.
Wilk tamtych krain jest bardzo blizkim krewnym psa; szczeka tak samo jak on i nieraz omylić zdoła najwprawniejsze nawet ucho psów samych; niektórzy podróżni twierdzą, że wilk używa tego podstępu, aby przywabić do siebie psy i pożerać zwabione. Fakt ten obserwowano na lądach przyległych zatoce Hudsońskiej, a doktór sprawdził go w Nowej Ameryce. Johnson dobrze pilnował swoich psów grenlandzkich, aby się tym sposobem złapać nie dały. Duk zanadto był zmyślny, aby się mógł dostać w paszczę wilka.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.
182