Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.
188

— Gdybym ci dał pewną radę, jakkolwiek nie żądasz jej odemnie, czy uwierzysz, iż jest bezinteresowną?
— Uwierzę, bo wiem, że nigdy nie powodujesz się względami osobistemi; lecz do czego to wszystko prowadzi?
— Poczekaj, jeszcze jedno pytanie. Czyś przekonany o tem, że jestem tak dobrym jak i ty Anglikiem, że równie jak ty, dbam o wielkość i sławę mej ojczyzny?
Hatteras wlepił w doktora oczy.
— Tak jest, rzekł badawczo wpatrzony w niego.
— Pragniesz dojść do bieguna, mówił doktór, pojmuję dobrze i podzielam z tobą tę szlachetną żądzę; lecz aby dopiąć tego celu, trzeba robić to, co jest niezbędnie w tym względzie potrzebnem.
— Czy dotąd nie robiłem, nie poświęciłem wszystkiego?
— Nie Hatterasie, nie zdołałeś poświęcić twych uprzedzeń osobistych, i w tej jeszcze nawet chwili widzę, że gotów jesteś odrzucić jedyne i niezbędne środki dostania się do bieguna.
— Ah! odpowiedział Hatteras, chcesz zapewne mówić o tej szalupie, o tym człowieku...
— Mówmy chłodno, rzekł doktór, bez uniesienia i ze wszech stron zbadajmy tę kwestyę. Wy-