Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.
192

— W takim razie miałbyś prawo kazać zbudować szalupę wbrew jego woli.
— Daj Boże zatem, aby odmówił swego zezwolenia! zawołał Hatteras.
— Lecz zanim to nastąpi, odpowiedział doktór, trzeba go najprzód zapytać; biorę to na siebie.
Tegoż samego jeszcze dnia przy wieczerzy, Clawbonny naprowadził rozmowę na projekta wycieczek, podczas letnich miesięcy mających się przedsięwziąść, celem robienia spostrzeżeń hydrograficznych na wybrzeżach.
— Sądzę, panie Altamont, że zechcesz zająć się tem wspólnie z nami?
— Naturalnie, odpowiedział tenże, trzebaż przecie raz poznać, jak daleko ciągnie się ta ziemia Nowej Ameryki.
Hatteras w czasie tej rozmowy, oka nie spuścił ze swego rywala.
— I w tym celu, ciągnął dalej Amerykanin, zróbmy jak można najlepszy użytek ze szczątków Porpoise’a, zbudujmy z nich mocną szalupę, która by nas daleko poniosła.
— Czy słyszysz Bell, żywo zapytał doktór, od jutra zaraz zabieramy się do roboty!