Doktór oniemiał z podziwienia, ślad zwyczajnego trzewika europejskiego, z podeszwą gwoździami podkutą, wyraźnie odciśnięty był na śniegu; wątpić już nie było można, że człowiek jakiś przechodził tędy.
— Europejczycy tutaj! zawołał Hatteras.
— Widocznie, dodał Johnson.
— A jednakże, mówił doktór, zdaje się to być rzeczą tak do prawdy niepodobną, że nie wypada mówić o tem i sądzić zbyt pochopnie.
Doktór przeto z największą bacznością, po razy kilka jeszcze przypatrywał się śladom i nareszcie musiał uznać reczywiste, choć niepojęte ich pochodzenie.
Bohater Dawida Foë[1] nie więcej był zapewne zdziwionym, gdy znalazł ślad stopy ludzkiej na piasku swej wyspy; ale jeśli on się przeraził, to Hatterasa jątrzyła myśl, że tak blisko bieguna jakiś Europejczyk znajdować się może.
Ślad ten ciągnął się w prostej linii na przestrzeni ćwierć mili, a potem zwracał się na zachód.
Przybywszy do tego punktu, podróżni zastanowili się, czy iść dalej za śladem.
- ↑ Robinson Kruzoe, znany wszystkim z opowiadania Daniela Foe. P. T.