Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.
262

jeszcze rozpocząć przygotowania do dalszej podrżży i bezzwłocznie kazał spuścić szalupę na morze, a sanie na nią włożyć, jako mogące być potrzebnemi jeszcze.
Zatrudnienia te mogły resztę dnia zająć; ustawiono zatem namiot, a posiliwszy się, przystąpiono do roboty. Doktór tymczasem zabrawszy narzędzia, poszedł zdjąć hydrografczny plan wybrzeża i przystani.
Hatteras naglił — pilno mu było odjeżdżać. Chciał opuścić co najprędzej ziemię, a dostać się na wodę, aby uprzedzić wszystkich, na przypadek, gdyby się inni jeszcze podróżni, zdążający do bieguna, znaleźli.
O piątej godzinie wieczorem, Bell i Johnson ukończyli robotę. Szalupa wdzięcznie się kołysała w porcie, mając ustawione już i gotowe do drogi oba swe maszty. Przeniesiono na jej pokład części sań rozebranych, oraz zapasy żywności i amunicyi. Na lądzie pozostał tylko namiot z należącemi do obozowania przyrządami, co wszystko dopiero nazajutrz miało być władowane.
Doktór za powrotem znalazł już wszystko gotowe. Widząc szalupę tak dobrze zabezpieczoną od wiatrów, wpadł na myśl, aby dać imię temu nie-