— Najniepodobniejszym i całkiem niemożliwym.
— A gdyby się przytrafił, to co?
— Gdyby się przytrafił, to równik zostałby zamrożonym w przeciągu dwudziestu czterech godzin.
— Doskonale! zawołał Bell; gdyby się to stało teraz naprzykład, to jeszcze powiedzianoby żeśmy nie dopłynęli do bieguna.
— Bądź o to zupełnie spokojnym, mój chłopcze. Wracając do nieruchomości osi ziemskiej, powiem, że gdybyśmy się w tem miejscu znajdowali podczas zimy, to widzielibyśmy jak gwiazdy zakreślają w około nas dokładne koło. Co się tyczy słońca, to ono w dniu wiosennego porównania dnia z nocą, to jest 23-go marca ukazałoby się nam na dwoje przedzielone widnokręgiem i podnosiłoby się zwolna, formując bardzo przedłużone linije krzywe. Lecz teraz osobliwem jest i to, że gdy się słońce tutaj raz pokaże, to wciąż jest widzialnem przez całe sześć miesięcy; potem znowu tarcza jego zniża się do horyzontu w czasie jesiennego przesilenia dnia z nocą (22-go września), i gdy wtedy się skryje, to nie widać go już przez całą zimę.
— Mówiłeś pan niedawno o spłaszczeniu ziemi
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.
306