Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.
310

doktór, bawiąc się osłupieniem Bella; lecz ta różnica nie dałaby się czuć, i upewniam cię, że przy takiem samem natężeniu muskułów nogi, mógłbyś pod biegunem skoczyć tak wysoko, jak i na bulwarze Mersey.
— Tak, ale na słońcu! mówił Bell nie mogący wyjść z podziwienia.
— Mój przyjacielu, rzekł doktór, z tego wszystkiego wypływa, że dobrze nam jest tu gdzie jesteśmy, i że nie mamy co myśleć o innych punktach wszechświata.
— A sam doktorze mówiłeś niedawno, wtrącił Amerykanin, że możeby to była dobra sposobność zrobienia ztąd wycieczki do środka ziemi! Czy też kto odbywał kiedykolwiek podróż podobnego rodzaju?
— Tak jest, i na tem właśnie zakończę moją z wami gawędę o biegunie. Niema na świecie punktu, któryby dał powód do utworzenia więcej hypotez, przypuszczeń, marzeń nawet! Starożytni, nie znając zupełnie nauki kosmografii, właśnie w środku ziemi umieszczali swój ogród Hesperyd. W średnich wiekach wyobrażano sobie, iż ziemię utrzymywała oś przeciągnięta przez bieguny, na której się ona obracała; lecz gdy spostrzeżono komety swobodnie poruszające się w okolicach