biegunowych, zaprzestano wierzyć w tę teoryę. Później znalazł się pewien astronom francuzki, niejaki Bailly, który utrzymywał, że ucywilizowany, a później zaginiony naród Atlantydów, wspominany przez Platona, tu żył właśnie. Nareszcie, w naszych już czasach twierdzono, że przy biegunach istnieje ogromny otwór, z którego wydobywa się światło zórz północnych, i przez który można dojść do ziemi. W tej kuli wydrążonej miały być dwie planety: Pluton i Prozerpina, a zawarte w niej powietrze miało świecić, w skutek ciśnienia prącego na nie.
— Tak utrzymywano? zapytał Altamont.
— I pisano o tem bardzo poważnie i bardzo seryo. Rodak nasz; kapitan Synnes udawał się do uczonego Humphry Davy, a następnie do Humboldta i Arago, z propozycyą próbowania tej podróży, lecz wszyscy trzej mu odmówili.
— I dobrze zrobili.
— Tak mi się zdaje. W każdym jednak razie widzicie moi przyjaciele, że wyobraźnia długo i wiele snuła marzeń w przedmiocie bieguna, a jednak prędzej czy później potrzeba było wrócić do prostej rzeczywistości.
— Zresztą zobaczymy jeszcze, rzekł Johnson, nie wyrzekający się dotąd zupełnie swej myśli.
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/313
Ta strona została uwierzytelniona.
311