tamont, był i Duk; człowiek i pies, obaj jednocześnie pochwycili nieszczęśliwego szaleńca, właśnie w chwili gdy miał zapaść w otchłań. Hatteras był ocalony mimo swej woli i w pół godziny później dowódzca Forwarda bez zmysłów leżał na rękach swych zrozpaczonych przyjaciół.
Gdy przyszedł do siebie, doktór w niemej boleści badał wzrok jego; lecz w bezwiednem jego spojrzeniu nie znalazł żadnej odpowiedzi.
— Wielki Boże! zawołał Johnson, on wzrok utracił.
— Nie, odpowiedział Clawbonny, nie! Ocaliliśmy samo tylko ciało Hatterasa! dusza jego została na szczycie wulkanu! utracił świadomość.
— Obłąkany! krzyknęli z przerażeniem Altamont i Johnson.
— Obłąkany! odrzekł doktór, a dwie łzy spłynęły po jego twarzy.
W trzy godziny po tem smutnem rozwiązaniu przygód kapitana Hatterasa, Clawbonny, Alta-