pomieścił się naprzeciw Flanagana, Fallentin zaś naprzeciw Phileasa Fogg.
Podczas gry panowało głuche milczenie, tylko podczas przerwy, następującej po każdej skończonej partyi, rozmowa nawiązywała się na nowo.
— Sadzę — twierdził Andrew Stuart — iż los sprzyja złodziejowi, musi on być bardzo zręcznym.
— Cóż znowu! — odparł Ralph — wszak niema kraju, gdzieby mógł się schronić.
— Bardzo proszę!
— Dokąd mógłby się też udać?
— Nie wiem — rzekł Andrew Stuart — ale wszak świat jest dość obszernym.
— Był nim niegdyś — wyrzekł półgłosem pan Fogg i, podając karty Flanaganowi, dodał — na pana kolej!
Rozmowa przerwana na chwilę grą, na nowo została podjętą.
— Jakto niegdyś — dziwił się Andrew Stuart. — Czyżby obszar świata miał się zmniejszyć?
— Niewątpliwie — odparł Gauthier. — Podzielam w zupełności zdanie pana Fogg, świat się zmniejszył, gdyż można go objechać w czasie o dziesięć razy krótszym, niż przed stu laty, co też bardzo ułatwi pogoń za złodziejem.
— Lub ułatwi ucieczkę temuż.
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/022
Ta strona została skorygowana.